Traktowanie psów.

_angela97_

U mnie w mieście widziałam wiele przypadków, jak źle traktowali psiaczki. Ja nie mogę mieć psa ponieważ mój brat ma alergię i mama nie lubi zwierząt, ale pozostaje mi bawić się z psami sąsiadów. Embarassed

Ale, ja widziałam jak pan bił psy, a pani jedna kopała psa. Pozwalała nawet swoim dzieciom, traktować szczeniaczka jak zabawkę. Powinno być więzienie dla tych, którzy nie potrafią się opiekować psem, lub innym zwierzakiem. Jak go kupili, lub zaadoptowali (ze schroniska), to przejęli nad nim opiekę. Bardzo mi żal tych wszystkich piesków. Sad

Layla

Światowa Deklaracja Praw Zwierząt
Art. 3.
a/ Żadne zwierzę nie może być przedmiotem maltretowania i aktów okrucieństwa.
Art.10.
a/ Żadne zwierzę nie może być traktowane jako zabawka dla człowieka.

Jeśli zauważasz łamanie praw, to powinnaś to zgłosić, nie można patrzeć na cierpienie i nie działać.
Nie wiem skąd jesteś ale w Warszawie jest tzw. straż dla zwierząt

[link widoczny dla zalogowanych]

Poza tym może warto skierowac się z pomoca do TOZu (www.toz.pl) bo jeśli sama nie możesz mieć wpływu na to co się dzieję, wolontariusze powinni Ci pomóc.

_angela97_

No, wiem zgłosiłam to, ale mi powiedzieli, że jeżeli jeszcze raz tak się stanie to wtedy dopiero zadziałają. Nie wiem czy zwrócili tej pani uwagę, ale już tego nie robi.

Atha

Czasem człowieka nerwy ponoszą po prostu Razz

Nawet psu czasem ma się ochotę wlać, kiedy się traci do niego cierpliwość, o dzieciach nie mówiąc Mr. Green

Niestety polskie prawo ma to do siebie, że istnieje tylko w teorii. Policja nie reaguje na zgłoszenia, prokuratorzy umarzają sprawy ze względu na małą szkodliwość społeczną, a społeczeństwo cierpi na znieczulicę.

Suvi

Wiem, że to forum o psach, ale coś "świeżego" na temat złego (okrutnego!) traktowania zwierząt. Otóż kilka dni przed moim wyjazdem mój dziadek zdecydował się na kastrację koziołka. Niestety, ale nie zrobił tego u weterynarza, ale poprosił o przeprowadzenie "zabiegu" miejscowego "znawcę". Oczywiście ten "znawca" jak pewnie się domyślacie, wcale tak dobrze nie zna się na zwierzętach i po prostu zdecydował się na kastrację (w tym wypadku było to raczej pozbawienie jąder, zamiast operacyjnego przecięcia/podwiązania nasieniowodów) bez żadnego znieczulenia. Koziołek beczał tak przeraźliwie i strasznie, że jego "płacz" przenikał cały mój dom. A co najokrutniejsze- "znawca" przyprowadził ze sobą chyba 8-letniego wnuczka.
Czasem się zastanawiam, gdzie ludzie mają mózg, bo na pewno nie tam, gdzie potrzeba. Ale ponieważ nie mam w tym wypadku wielkiego "pola do popisu"i nie mogę zgłosić tego do TOZ-u, więc pozostaje mi tylko nastraszyć tego "znawcę" pismem z Lokalnej Grupy Orrońców Zwierząt Fundacji "VIVA" "PARADISE"...

trexx

Ludzie tak mają niestety i swoje frustracje wyładowują na zwierzętach. Ciężka sprawa z tym jest ale gdybym spotkał się z czymś takim to chyba by się oberwało komuś i to bez zastanowienia.