Poznaj prawde o życiu psa... Czyli opowiadanie Nutelli.

Suvi

Jejku, jakie śliczne...

Allamaris

Piękne, ale jakie smutne....

Shaiya

Dziękuje bardzo Wink

Dla spragnionych dalszych przygód małej kolejna część opowiadania...

...Nic nie było już ważne. Kiedy po dwóch miesiącach komplikacji, antybiotyków, zmieniania opatrunków i znoszenia tego potwornego bólu ja dalej siedziałam w tej klatce z obolałą łapą, którą cudem udało sie uratować, straciłam chęć życia. Z obojętnością poddawałam się rehabilitacji. Dowiedziałam sie że od mojego urodzenia minął już rok, że postrzelił mnie bezlitosny myśliwy, ponieważ był sezon na psy. Co za idiota to wymyślił? Znalazł mnie pan leśniczy.
"Ponieważ była postrzelona tylko w łapę i dało sie ją uratować, nie dobijałem jej. Poraziła mnie jej uroda. Wziąłem bezwładnie krwawiące, wychudłe ciałko i przewiozłem tu, do lecznicy. Już w drodze wymyśliłem jej wdzięczne imię- Sonia."-wspominał mnie drapiąc za uszkiem. Jak widać, nie każdy jest zły. Może jeżeli okażę wolę życia, swoje przywiązanie ktoś taki jak oni mnie pokocha? Rozmyślałam o tym cała noc.
Gdy mijało pół roku mojego kalectwa, a łapa prawie wróciła do zdrowie (Jeszcze seria rehabilitacji) przenieśli mnie na dwór do boksu. Dzieliłam pomieszczenie z suczka prawie taka jak ja! Byłyśmy do siebie rażąco podobne! Sierść odrastała mi szybko, zbliżała się zima, święta... Doris, bo tak miała na imię moja psijaciółka, opowiadała o Świętym Mikołaju, który spełnia życzenia. Może i moje spełni? Cały czas wypowiadałam swoje życzenie, w myślach. Nie, nie powiem Wam bo sie nie spełni!!! Jejku, śnieg! Łapałam płatki w pyszczek. Gdy pewnego dnia przyszła kobieta. Samotnie przemierzała plac i podchodziła do różnych boksów... Gdy podeszła do naszego, skakałyśmy, witałyśmy się, miałam nadzieję że może Święty z Laponii chce spełnić moje życzenie? Ale nie, kobieta odeszła... Włożyłam pyszczek w szpary, zawyłam. Doris usiadła w kąciku. Nagle przyszła rodzina z synkiem.
"Mamo ta sunia jest śliczna, weźmy ją!"
"Dobrze, nam również sie podoba"
Doris zerkła na mnie. Odeszłam od krat, ulokowałam sie na kocu, wiedziałam że nadszedł czas pożegnania sie z Doris. Otarłam sie o nią lekko. Przyszła Basia, wolontariuszka ze smyczą, zapięła moją koleżankę, smycz przekazała chłopczykowi.
"No Lala (Zmienili mi po raz kolejny imię), czekaj na okazję"- wolontariuszka podrapała mnie po łebku.
Byłam sama. Kobieta, którą widziałam ostatnio, do której szczekałam i sie przymilałam, wyciągnęła z torebki, piękny rózowy komplet- smycz+obroża. Widac że upatrzyła sobie już kompana. Rozmawiały długo z Basią. Basia wzięła od kobiety komplet i zaczęła kierować sie w moja stronę... W moją? Czy to mozliwe? Zaczęłam, szczekać, merdać, skakać, lizać, wybiegłam z tego wszystkiego za dziedziniec między nogami Basi. Na charakterystyczny gwizd podbiegłam do kobiety, teraz już mojej pani! W końcu zapięta, wszystkie papiery zapakowane. Pożegnałam sie czule z moja opiekunka Basią i ruszyłam z panią do auta.

Tak zaczyna sie nowy rozdział mojego życia.
***
Chcecie dalej czy reszta Was nie interesi? ^^

Suvi

No żarty sobie Nut stroisz? Pewnie ze chcemy!!!
Smile

Allamaris

ha! nareszcie coś optymistycznego! Very Happy

super ^^

Luna_s20

Więcej! No jak ja teraz mam opuścić forum nie doczytawszy?? Surprised

Shaiya

Zamykam. Uprzejmie prosze o nie odgrzebywanie starych tematów, jeżeli autor, nie ma nic do powiedzenia.