Forum Wszystko o Psach Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Poświęcenie czy odpowiedzialność

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wszystko o Psach Strona Główna -> Kultura i nowiny
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Layla
PieskiŚwiat


Dołączył: 29 Sie 2006
Posty: 2187
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 9:55, 07 Mar 2010    Temat postu: Poświęcenie czy odpowiedzialność

Czy pospieszne powroty do domu, bo w nim czeka pies, który cały dzień był sam, to już poświęcenie czy jeszcze poczucie obowiązku? A opieka nad psim staruszkiem, który wprawdzie dobrze się trzyma, ale coraz częściej zdarza mu się załatwić pod siebie? Zmiana pracy, przyjaciół, przeprowadzka na wieś - to bardziej skrajne przykłady zachowań właścicieli psów.

Istnieje bardzo dobre – jak większość zresztą jej twórczości – opowiadanie Agathy Christie o pewnej zubożałej młodej kobiecie, która zdecydowała się wyjść za mąż za bogatego, brutalnego mężczyznę, którego nienawidziła, żeby zapewnić dobry byt swojemu staremu psu. Jak na królową kryminału przystało, ma miejsce nieoczekiwany zwrot akcji, dzięki któremu młoda dama ostatecznie może zerwać zaręczyny:

- Terry nie żyje. Nie muszę już za ciebie wychodzić.

- O czym ty mówisz?

- O moim psie... Terrym. On nie żyje. Zamierzałam wyjść za ciebie tylko po to... żeby się z nim nie rozstawać. Halliday patrzył na nią, a jego twarz stawała się coraz bardziej czerwona.

- Jesteś obłąkana.

- Nie przeczę. Ludzie, którzy kochają psy, tacy właśnie są.

(Agatha Christie "Najukochańszy pies", tłum. Grażyna Woyda)

- Coś w tym może i jest? - zastanawia się Anna, właścicielka teriera. - Nie wiem czy obłąkanie to nie za wielkie słowo, ale rzeczywiście kiedyś zrezygnowałam z dobrze płatnej posady dla mojego psa. Po prostu okazało się, że praca zajmowała mi cały dzień, dosłownie. A ja, singielka, właścicielka psa, nie miałam za bardzo możliwości zapewnić mu opieki w tym czasie. Nie chodziło już nawet o to, że biedak był ciągle sam, ale wręcz o możliwość załatwienia potrzeb fizjologicznych. Właściwie - zamyśla się - to chyba było poświęcenie, faktycznie. Pewnie wiele osób oddałoby raczej psa w inne ręce. No, ale ja wychodziłam z założenia, że on nie prosił się, żeby być moim psem; sama go przygarnęłam, więc muszę zapewnić mu godziwe warunki, w których będzie się dobrze czuł. Nie czuję się męczennicą, która poświęciła swój los dla zwierzaka - uśmiecha się. - Ja po prostu bardzo lubię mojego psa, to była raczej kwestia określenia priorytetów. Zresztą, w sumie na dobre mi wyszło.

- Trudno chyba mówić o własnym poświęceniu – mówi Marta, dumna właścicielka brytyjskiego kota – ale kiedyś skończyłam znajomość z wieloletnią przyjaciółką... z powodu kota właśnie. Poszło bardziej o mój styl życia: przyjaciółka zauważyła, że pozwalam kotu chodzić po stole i blacie kuchennym – oczywiście nie podczas posiłków, ale w każdym razie nią, nieprzywykłą do zwierząt, bardzo to wstrząsnęło. Dała temu wyraz i to nie przebierając w słowach, odtąd nie dawała mi spokoju, ciągle wracając do tego tematu. Było to dla mnie tak męczące, że stopniowo przestałam ją do siebie zapraszać, ograniczałam kontakty, no i tak jakoś ta znajomość sama wygasła. Więc może nie poświęciłam człowieka dla zwierzaka, chyba to nie tak drastyczna sytuacja? – zastanawia się.

A wielomiesięczna opieka nad psim staruszkiem, który nie cierpi, nie jest ciężko chory, ale dość słabo się porusza i najczęściej zdarza mu się załatwić pod siebie? Opieka nie niosąca ze sobą nadziei, wiadomo bowiem, że lepiej na pewno nie będzie. Pies nie wyzdrowieje (jak pocieszają się często będący w analogicznej sytuacji właściciele młodszych, chorych psów – "to tylko przejściowo", "to tylko opieka na czas choroby"). Mieszkanie po pewnym czasie zaczyna po prostu śmierdzieć, mimo bezustannego szorowania i prania koców z psiego posłania; od tego prania łamią się nam, a w końcu schodzą paznokcie, kręgosłup protestuje bólem przy kolejnej próbie wzięcia ciężkiego psiaka na ręce... Poświęcenie? W imię czego? W imię wielu lat psiej służby, dawanej nam, gdy nasz pies był młody i sprawny. W imię długich spacerów, w imię szalonej psiej radości, gdy wracaliśmy do domu, w imię wszystkich zaaportowanych nam piłek. W tej sytuacji porady znajomych "uśpijcie go, co się macie tak męczyć" tylko irytują. Przerwanie życia psiego staruszka który je, pije, czasem macha ogonem, jest tylko mało sprawny, dla własnej wygody bywa dla nas aktem zdrady. Dla osób z zewnątrz te kilka miesięcy z odchodzącym powoli weteranem, to obraz dziwnego dobrowolnego męczeństwa ponoszonego dla jakiegoś tam starego psa.

Czy pospieszne powroty do domu, bo w nim czeka na nas pies, który cały dzień był sam, to już poświęcenie czy jeszcze, po prostu, poczucie obowiązku? Dla wielu osób w dzisiejszych czasach zdecydowanie to pierwsze... Jednak wielu psiarzy, z którymi rozmawiałam na ten temat było zgodnych: żadne poświęcenie, tylko dojrzałość i zdrowy rozsądek.

Posiadanie psa nie jest obowiązkowe: jeśli go mamy, to się nim zajmujemy możliwie najlepiej. Co oznacza, dla osób pracujących na pełen etat niemożność umówienia się po pracy z kumplami na piwo czy pójścia na zakupy z koleżanką. Nie w sytuacji, w której zwierzak siedzi cały dzień sam, czekając na powrót właściciela i spacer.

Rzecz w tym, jak rozumiemy pewne słowa i jak do nich podchodzimy. Na ile potrafimy patrzeć realnie na życie i na ile potrafimy planować. Różnie z tym bywa. Słowem "poświęcenie" (najczęściej we frazie "nie będę poświęcać całego życia dla psa!") szafują osoby, które nie do końca zdają sobie sprawę, że są najzwyczajniej w świecie ograniczone prawami natury: pies, zwierzę, wymaga określonego sposobu opieki. Kiedy wchodzimy w rolę właściciela psa czy kota, to siłą rzeczy dostosowujemy nasz tryb życia do potrzeb zwierzaka. Coraz częściej ludzką postawą jest - "chcę mieć ciastko i zjeść ciastko", czyli mieć psa, ale żeby był on absolutnie niekłopotliwy, nie zajmował ludziom czasu, a najlepiej przejawiał jakąkolwiek aktywność tylko wtedy, gdy tego akurat chcą. Osoby z takim podejściem wszędzie widzą poświęcenie, nawet tam, gdzie nie ma o nim mowy. Choćby długie spacery niezależnie od pogody – żadne to poświęcenie, toż to czysta radość dla każdego, kto ma predyspozycje do bycia właścicielem psa aktywnej rasy. Oczywiście, że dla piecucha zerkającego z okna nagrzanego mieszkania na sąsiada wybiegającego w sportowym ubraniu z psem na wycieczkę przy dziesięciostopniowym mrozie to wyjątkowy przykład poświęcenia!

Istnieje jeszcze fałszywe poświęcenie. Najlepszy przykład to zmiana trybu życia z uwagi na psy. Czasem słyszymy, że ten czy ów hodowca "poświęcił się", przeprowadzając za miasto, żeby stworzyć dla swoich psów lepsze warunki. Czasem tak bywa, ale najczęściej zmiana miejsca zamieszkania pozwala na przykład na zwiększenie ilości psów bez ewentualnego konfliktu z sąsiadami. Słowem, jest to prosta konsekwencja dążenia do powiększenia (czy też, powiedzmy bardziej dyplomatycznie – rozwoju) swojej hodowli.

Jest też gorszy wariant – próba zaspokojenia budzącego się syndromu zbieracza. Co jakiś czas prasa czy telewizja przedstawiają nam kolejnego świętego (a najczęściej świętą) – osobę poświęcającą się dla przygarnianych, bezdomnych zwierząt. Czasem są to osoby znane, powszechnie rozpoznawalne, kiedy indziej cisi, anonimowi ludzie z wielkim sercem i wrażliwością na los cierpiących stworzeń. Motyw przewodni jest zawsze taki sam: oto ktoś zamienia wygodne miejskie mieszkanie na skromną, czasem wręcz ubogą, posesję gdzieś na wsi, gdzie może efektywniej i nie szkodząc nikomu opiekować się wzrastającą armią przygarnianych zwierząt.

Tak jest na początku; niestety, najczęściej taki delikwent gdzieś po drodze zatraca się w swoim poświęceniu. Następne medialne doniesienia, po jakimś czasie, mówią o niewiarygodnym zagęszczeniu zwierząt zagryzających się wzajemnie, o brudzie, głodzie, chorobach. O maniakalnym zbieraniu kolejnych psów i kotów podczas gdy te, które już są pod opieką nieszczęsnego "dobroczyńcy" nie otrzymują nawet minimum potrzebnego do życia. W podobnych przypadkach poświęcenie zamienia się w chorobę psychiczną.

"Człowiek jest odpowiedzialny za to, co oswoił" powiedział Antoine de Saint-Exupery. Nie ma mądrzejszych słów. które mogłyby nas prowadzić – nas, posiadaczy pojedynczych zwierzaków, nas, wolontariuszy schroniskowych i nas, właścicieli psich przytulisk, hoteli, hodowli. I nas – planujących dopiero zakup pierwszego w życiu psa czy kota.

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atha
Administrator


Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 7094
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: popadnie

PostWysłany: Nie 18:17, 07 Mar 2010    Temat postu:

Cytat:
Choćby długie spacery niezależnie od pogody – żadne to poświęcenie, toż to czysta radość dla każdego, kto ma predyspozycje do bycia właścicielem psa aktywnej rasy.

Dokładnie. Tak samo można mówić o poświęceniu, gdy zamiast pospać do południa, wstaje się o czwartej i idzie na ryby, albo zamiast odpocząć sobie wieczorem, jedzie się na impreze. Nic tylko puknąć się w głowę.
O ile jeszcze można uznać za poswięcenie opiekę nad starym, chorym psem, bo nie jest to ani przyjemne, ani nie przynosi radości, to reszta jest tylko sposobem realizowania czegoś, co sprawia radość. Chociaż i do tej opieki mam wątpliwości- przyjęliśmy psa, wiedząc co nasz czeka. Spłata kredytu w banku też nie jest poświęceniem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
isabelle30
PieskiŚwiat


Dołączył: 25 Lis 2008
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 18:59, 17 Mar 2010    Temat postu:

Mylisz sie Atha, opieka nad chorym, starym psem jest jeszcze wieksza przyjemnoscia....bo....laczy nas z nim bardzo wiele wspolnych lat, wspomnien, przezyc. A zdajac sobie sprawe ze kazda minuta z nim spedzona moze byc ta ostatnia cieszymy sie tymbardziej z kazdej mozliwosci spedzenia z psem czasu....tego byc moze juz ostatniego czasu

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atha
Administrator


Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 7094
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: popadnie

PostWysłany: Śro 19:46, 17 Mar 2010    Temat postu:

Być może, nie mam w tym doświadczenia. Tak myśle jedynie z opowieści osób, którym było stawić czoła powolnemu odchodzeniu przyjaciela.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
isabelle30
PieskiŚwiat


Dołączył: 25 Lis 2008
Posty: 532
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 9:22, 18 Mar 2010    Temat postu:

Ja mam takie doswiadczenie za soba. Oczywiscie jest bardzo ciezko, bo stary schorowany pies ktorego trzeba karmic lyzeczka, znosic po schodach, slepy, gluchy i bez wechu....bojacy sie wszystkiego, czasem piszczacy z bolu, ....
Dżek mial okolo 19 lat jak odchodzil, na spacerze nie odchodzil od nogi, nie mozna go bylo puscic ze smyczy bo wpadal w panike, bal sie psow bo byl calkowicie bezbronny. mial reumatyzm, ciezko mu bylo czasem sie ruszac. po jedzeniu bolal go brzuch - prawdopodobnie przezuty z pluc. trzeba go bylo karmic papkami i malutkimi porcjami. ale byly takie dni kiedy byl wesoly, cieszyl sie - taki wlasnie byl dzien kiedy wszyscy wychodzilismy z domu, kiedy wszyscy wsiadalismy do samochodu, kiedy jechalismy do kliniki aby skonczyc jego zycie....bo nie chcielismy aby cierpial nadal....
ale kazda chwila spedzona z nim, kazda chwila karmienia, przytulenia, glaskania, kazde sppjrzenie na niego vylo wielka radoscia....tym wieksza ze nikt nie wiedzial czy jeszcze sie obudzi....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wszystko o Psach Strona Główna -> Kultura i nowiny Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin