Forum Wszystko o Psach Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Jak się to właściwie zaczęło?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Wszystko o Psach Strona Główna -> Kosz
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Silverwolf
PieskiŚwiat


Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 21:56, 23 Mar 2006    Temat postu:

Sorki że odpowiadam tak późno, dopiero teraz weszłam na forum, więc mi wybaczcie Embarassed

Właściwie nie wiemy dokładnie, jak to się stało, ale spróbuję przynajmniej odtworzyć tą sytuację...
Było to rok temu (to znaczy, w roku 2004), tuż przed świętami bożonarodzeniowymi. Wtedy Reks zniknął i nie mieliśmy pojęcia, co się z nim stało. Byliśmy przyzwyczajeni, że dość często się nam wymykał, ale mijały dni, a on nie wracał. Jednak nikomu nie przyszło jeszcze na myśl, że coś się mogło stać...
W końcu, po około dwóch tygodniach, tata zawołał mnie i wskazał na okno. Spojrzałam i zobaczyłam Reksa, leżącego u sąsiadów przy płocie. Wyglądał tak jak zawsze, ale był zmarniały i smutny... Natychmiast wybiegłam z domu żeby go zaprowadzić na podwórko. Nie miałam pojęcia, dlaczego nie przyszedł sam, tylko zatrzymał się u sąsiadów. Kiedy do niego podeszłam, zamerdał słabo ogonem i spróbował wstać... I wtedy to zobaczyłam. Miał mocno opadnięty, skrzywiony zad, a nogi podkulił tak dziwnie pod siebie. Zanim go powstrzymałam, już podkulił się mi pod nogi. Był w tragicznym stanie, tylko w oczach wciąż widniała radość, chociaż pojawił się w nich i cień. Spróbowałam go prowadzić, ale już po kilku krokach okazało się, że pies nie ma po prostu siły. Wtedy przyszedł tata i zaniósł go na podwórko.
Nie pamiętam, co było dalej, oprócz tego, że jakoś na początku stycznia pojechaliśmy do weterynarza. Powiedział, że Reks potrzebuje po prostu odpoczynku, że jeśli będzie trzymany w zamknięciu i nie zmuszany do ruchu, to wyzdrowieje (jeśli kiedyś spotkam tego weterynarza, to poleje się krew...). Posłuchaliśmy jego rady. I co? Minął miesiąc, pies nie chciał jeść i, co gorsza, chociaż weterynarz powiedział, że po dwóch tygodniach jego stan się poprawi, to wciąż nie chciał się ruszać. Jacy byliśmy głupi! Jacy zaślepieni! Dlaczego dopiero po tak długim czasie pojechaliśmy do innego weterynarza?? Ten zrobił prześwietlenie i powiedział, że Reks ma zanik mięśni, złamaną miednicę i coś stało mu się z żołądkiem. Wyglądało na to, że albo potrącił go samochód, albo ktoś go poważnie zbił. Teraz regularnie jeździliśmy do tego weterynarza, aby robił psu zastrzyki (nie pamiętam dokładnie jakie, ale miały pomóc w odbudowie mięśni). Codziennie przechodziliśmy z Reksem coraz większe odległości, a w końcu przeszedł nawet przez całe podwórko... Ale wciąż nie chciał jeść.
Było coraz gorzej. Nie miałam pojęcia co robić, byłam taka zrospaczona, że zaczęłam karmić go na siłę... Aż pewnego dnia poszliśmy do niego z mamą. Wtedy był już koniec marca (niedługo rocznica...). Mama długo coś kręciła, aż w końcu powiedziała, że powinnam już podjąć decyzję. To mój pies i nie ma sensu, aby dłużej cierpiał... Musimy go uśpić... Kiedy powiedziała te słowa, Reks nagle podniósł głowę wysoko (przez te całe trzy miesiące trzymał ją opuszczoną prawie do ziemi) i spojrzał na mnie z takim błaganiem... Wiedziałam, że on rozumie. Że on wie, że chcemy go zabić. Jego oczy mówiły "daj mi ostatnią szansę". A ja wiedziałam, że i tak nie potrafię zrobić niczego innego. Nie wiedziałam dlaczego, ale miałam wrażenie, że widzę go po raz ostatni... Ale to niemożliwe, pomyślałam. Przyjdę jeszcze jutro i pojutrze i...
Stało się. Był 2 kwietnia. Dzień dwóch wielkich tragedii.
Przepraszam, że tak się rozpisałam, wiem że to smutne, ale czasami dobrze jest komuś się zwierzyć. A teraz, kiedy zbliża się ta okropna, podwójna rocznica, wspomnienia nie dają spokoju...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anja
PieskiŚwiat


Dołączył: 25 Sie 2005
Posty: 4027
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: stąd

PostWysłany: Czw 22:15, 23 Mar 2006    Temat postu:

Piękna historia, ale jaka smutna Crying or Very sad Crying or Very sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sparrowka
PieskiŚwiat


Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 4629
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 21:11, 16 Kwi 2006    Temat postu:

Dobra to było tak:
EKHMMM
...... Very Happy

Umarł piesek którego miałam 14 lat(kundelek) i zaczęły sie poszukiwania innych psów...najpierw miał to być labek od kolegi taty, bo miał suczke, ale koleś wyjechał za granicę więc...nici Confused Potem Beagel, ale w zoologu powiedzieli że on tylko śpi i nic nie robi więc odpada...aż w końcu...nadzieja...Parson Russel Terier...pohodził od hodowcy...ale miał zły zgryz, ja go chciałam...był wystawiony na Allegro na licytacji...no to licytujemy...ale to by za długo trwało wiec tata zadzwonił do hodowcy a ten mówi ze poczeka do końca licytacji zeby zobaczyc jaką cenę mamy dać za Parsona...ale co się okazało? Na drugi dzień Parson pojechał z kimś innym(nowymi właścicielami) do nowego domu...Znowu kicha Crying or Very sad ale...uwaga...wchodzimy na KupSprzedaj...i widzimy, foksterier krótkowłosy...długo myślałam czy wybrac tego własnie psa. W końcu zdecydowałam się. Dostałam wspaniałego psa z metryka za niewielką cenę, jak po championach a matka Foxa nawet poluje!Od razu zaprzyjaźniliśmy sie z Foxem. Zaraz kiedy tata go przywiózł pojechaliśmy do baru taty i mamy a Fox...znalazł tam mysz i nam przyniósł! Pierwszy myśliwski sukces!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Sparrowka dnia Pon 19:52, 17 Kwi 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atha
Administrator


Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 7094
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: popadnie

PostWysłany: Nie 22:39, 16 Kwi 2006    Temat postu:

Silverwolf, dopiero teraz weszłam i przeczytałam Sad Mój Atosik odszedł w dzień pogrzebu... no cuż, papierz ma ze sobą dwa cudowne psy- dorosłego i maluszka Sad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Klikla
PieskiŚwiat


Dołączył: 08 Paź 2005
Posty: 2031
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zawidów

PostWysłany: Pon 13:10, 17 Kwi 2006    Temat postu:

Foxi - psy nie zdychają, psy odchodzą, umierają, idą za tęczowy most...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sparrowka
PieskiŚwiat


Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 4629
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:52, 17 Kwi 2006    Temat postu:

Już ok Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Wszystko o Psach Strona Główna -> Kosz Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin