Forum Wszystko o Psach Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

"Pedałek" (domowo oczywiście)- CD
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Wszystko o Psach Strona Główna -> Kosz
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Atha
Administrator


Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 7094
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: popadnie

PostWysłany: Pon 13:13, 21 Sie 2006    Temat postu: "Pedałek" (domowo oczywiście)- CD

Moja tfu!rczość, czyli parodia fantastyczno- kryminalna. Domowo 'Pedałek', bo tytułu jeszcze nie wymyśliłam, a mój ulubiony bohater wyszedł mi zdeczka ciotowato (miało być niestereotypowo, więc przeciwieństwo do typowego drowa, to taka oferma) No to tyle wstępu, część pierwsza przed wami

-No nie znowu...- pomyślała młoda półelfka i odwróciła się w stronę, z której dobiegał głos, wołający ją po imieniu. Biegł za nią mały chłopiec, ludzkie dziecko, które nie dorosło jeszcze do tego, żeby samotnie włóczyć się po lesie. Elfka zakodowała to sobie w pamięci. W razie czego będzie miała haka jak znalazł.
-Słucham cię...-zaczęła miękkim, melodyjnym głosem, myśląc równocześnie: ‘Jeśli jeszcze jeden raz ci cholerni ludzie przyślą do mnie jakiegoś głupiego bachora, z jakimś debilnym pytaniem, daję słowo, że dam mu przez łeb, co mi się nawinie pod rękę!’
-Nillian droga, ty na pewno wiesz...- zaczęło dziecko. ‘Nie!!!’ krzyknęła dusza dziewczyny ‘Nie wiem, mam zaniki pamięci, alzcheimera, amnezje wsteczną, odczepcie się wreszcie ode mnie!!!!’
Jednak dziecko, mało spostrzegawcze, ciągnęło dalej swe pytanie, doprowadzając elfkę do nerwicy. Gdyby za każdą chwilę jej krańcowego samozaparcia, strzelał jeden piorun, cały las spłonąłby w ciągu kilku sekund.
Tak było praktycznie codziennie. Młoda podróżniczka posiadała dość dużą wiedze na tematy geograficzne, astrologiczne i medyczne. Przez swych 167 lat życia zwiedziła dużą część Krain, odczuwając na własnej skórze konsekwencje wszystkich błędów i wygłupów. Tych ostatnich szczególnie.
Mimo panującej opinii o elfach, że jest no rasa spokojna, mądra i odważna, Nillian starała się jak mogła, żeby były jakieś wyjątki od reguły. Dzięki czemu uzyskała skutek zupełnie odwrotny.
-No więc...

-Nie zaczyna się zdania od ‘no więc’- automatycznie przerwała.
-Dlaczego?- zapytał dzieciak. ‘Jeśli mnie zaraz coś nie trafi, to będzie to wyraz niezwykłych mocy nadprzyrodzonych, które widać nie lubią takich zjawisk’
-Ponieważ jest to niegramatyczne, czyli wbrew regułom powszechnie przyjętym- odpowiedziała takim głosem, że normalnie każdy by się zorientował, iż grozi mu nagła śmierć.
-Ahaaaa... No więc skąd się biorą dzieci?
Na to pytanie elfce zrobiło się słabo, oparła się o drzewo i odpowiedziała dziecku:
-Kotku, idź się zapytaj mamusi...
-Ale mamusia mnie odesłała do ciebie.
-Miło... Niech pomyślę...- musiał wymyślić coś oględnego i to w miarę szybko.- Kiedy mamusia i tatuś bardzo się kochają i chcą, żeby ich serca już zawsze były razem, dają po kawałeczku serca i z niego robi się dziecko. Potem to dziecko rośnie i się rodzi. W ten sposób łączy serca swoich rodziców.
-A jak jedno z nich chce odejść? Zabiera ten kawałek serduszka?
-Nie!- Nillian wyobraziła sobie taką wiwisekcję i znowu zrobiło jej się słabo- Wtedy już się nie da...
Na szczęście chłopczykowi to wystarczyło, bo wreszcie sobie poszedł.
‘Co ja tu właściwie robię?’ zapytała siebie dziewczyna. Wyraźnie czuła, że jeszcze parę takich pytań, a jej życie zakończy się bardzo młodo, bo jej biedne, szlachetne serce (tfu, dosyć z tym sercem!!!) tego nie wytrzyma. A jeśli wytrzyma to do końca życia będzie skazana na te tortury psychiczne. Ludziom dzieci nigdy nie brakuje. Sami uważają, że mają nieraz nadmiar...
Na myśl o prowadzeniu przedszkola, Nillian się wściekła. Koniec! Nie będzie to siedzieć ani chwili dłużej!
Wróciła do swojego domu, jak zwykle pustego. Od wczesnego dzieciństwa musiała sobie radzić jakoś sama, bo jej matka- kapłanka miała dużo zajęć, a ojciec... ciekawe, gdzie on teraz... a nie, 160 lat, to już chyba niespecjalnie tu. W końcu był tylko człowiekiem. No tak, mama musiała za nim tęsknić. ‘Tylko ja jej zostałam’ pomyślała dziewczyna i zrobiło jej się trochę szkoda na myśl, że zostawi swą rodzicielkę bez pożegnania...
A fakt, mamusia przecież już się po tatusiu otrząsnęła, tylko teraz uczucia umieściła w kimś ze swojej rasy. ‘Małżeństwa mieszane nigdy chyba nie były udane’ pomyślała Nillian z irytacją, spakowała swój plecak, wzięła swój łuk oraz miecz i z radosnym błyskiem w oku udała się w kolejną podróż. Czyli po prostu nawiała z domu....


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Atha dnia Pią 21:48, 29 Gru 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Myszka
PieskiŚwiat


Dołączył: 13 Sty 2006
Posty: 4821
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 13:32, 21 Sie 2006    Temat postu:

Atha w końcu. Ty nie wiesz jak ja Cie kocham czytać Laughing Troche się opuściłaś w blogach, ale czekam na dalszą część Twisted Evil

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atha
Administrator


Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 7094
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: popadnie

PostWysłany: Pon 13:58, 21 Sie 2006    Temat postu:

Jasne jasne Twisted Evil dobrze wiem, że to tak z litości Razz Dam od razu drugi rozdziałek i jak wrócę od tej ***** (kochanej) rodziny, macie powiedzieć, to o tym myślicie Razz Jestem brutalna, ja to opowiadanie lubie i bede publikować częściej niż ostatnio

Jak zawsze, kiedy szła samotnie szlakiem nie mającym nic wspólnego z drogą, kiedy nie czuła, że wkrótce podróż się skończy i nikt nie leciał za nią z przeraźliwym krzykiem (bez względu na to, czy krzyk oznaczał, że osobnik ma zamiar zarżnąć ją na miejscu, czy z pytaniem dowolnego rodzaju) Nillian czuła się bezwzględnie szczęśliwa. Często zastanawiała się, co też wszyscy w niej widzą, że tak szukają jej towarzystwa. Ni to ładne nie było, jak na standardy elfów, ni miłe, za to wszelkimi sposobami starało się odstraszyć od siebie.
Nillian miała dość krótkie, proste, kasztanowe włosy, brązowe oczy i drobną budowę ciała, co bynajmniej nie zmniejszało jej zwinności. Bo wbrew pozorom była bardziej wojowniczką niż czarodziejką. Nie dlatego, że jej to lepiej szło, bynajmniej, chociaż faktem było, że prać się lubiła. Po prostu do magii potrzeba było dużo ćwiczeń i nauki, a z tym u Nillci było kiepściutko...
Westchnęła z ulgą i już miała się zrelaksować w cieniu drzew i coś niecoś przetrącić, kiedy usłyszała za sobą szelest i coś czarnego wpadło na nią w pełnym pędzie. Nillian, przyzwyczajona do takich samobójczych ataków wszystkich leśnych kretynów, dodatkowo zła, że ktoś śmie zakłócać jej ten radosny nastrój wykonała obrót i przyłożyła nieszczęśliwemu napastnikowi po łbie, a potem z kolana w żołądek. Przelotnie się tylko zdziwiła, że coś, co najprawdopodobniej było drowem zachowało się tak bezdennie głupio. Samobójca jakiś, czy jak? A, fakt, Nillian była drobna i szczupła, nie każdy musiał wiedzieć, że się to tak skończy. Poza tym na słoneczku na ogół ciemniakom odbija.
To wszystko przemyślała miedzy ciosem w potylice, a kopem z brzuch, teraz właśnie wyciągała miecz, w celu zakończenia zabawy, gdy zauważyła spanikowane, zrozpaczone, czerwone jak rubiny oczy ‘napastnika’. Był tak mniej więcej w jej wieku. Puściła go, co spowodowało nagłe zachwianie równowagi ofiary i dało wspaniałe, efektowne łupniecie bezwładnego ciała o ziemię. Drow najwyraźniej chciał uciekać, ale chyba nie starczało mu już sił. Wyglądał na wyczerpanego, chorego, a zabawa z Nillian chyba mu się nie przysłużyła.
Dziewczynie zrobiło się go trochę żal. Miała już parę razy kontakt z drowami, nie był to kontakt przyjemny, ale z zasady oceniała każdego z osobna. Postanowiła się z nim jakoś porozumieć. W jego znajomość języka elfów z powierzchni nie wierzyła, więc spróbowała w mowie wspólnej:
-Co ty tu robisz?
Drow wpatrywał się w nią spanikowanym, zdziwionym wzrokiem. ‘Chyba nie rozumie’, pomyślała. Spróbowała po krasnoludzku i w języku tutejszych ludzi. Mroczny elf najwyraźniej poliglotą nie był...
-I jak tyś się tu uchował, ty ofiaro boża?- zapytała łagodnym głosem, z lekkim politowaniem. Drow odważył się usiąść i lekko uśmiechnąć. Nillian dostała nagłego ataku śmiechu na myśl, że widać określenie ‘ofiara boża’ musiało mu się bardzo spodobać. Kiedy znowu na niego popatrzyła, spoglądał smutno w ziemię gdzieś przed jej nogami. Nillian klepnęła go przyjaźnie po ramieniu i uśmiechnęła się. Po raz pierwszy w życiu spotkanie z kimś sprawiło jej taką przyjemność. To kochane, czarne stworzenie siedziało cicho i czekało, czy eflka sama zechce mówić. Nie zechciała, za to wzięła go za rękę i bez słów zaprowadziła do znanej sobie kryjówki.
Chodziła tedy dość często, a ponieważ nie zawsze wracała na noc do domu, wyszukała sobie miejsca, gdzie można było się na noc zatrzymać. Elfi Las się skończył, zaczynała się Wielka Puszcza, niezamieszkała przez żaden lud. Było równie pięknie, co niebezpiecznie: miedzy zielonymi liśćmi wysokich, starych drzew mogły się czaić wielobarwne, aczkolwiek śmiertelnie jadowite węże, w zachęcających na pozór krzewach owocowych i kwiatowych mogły mieszkać zwierzątka, które nie lubiły, gdy im się przeszkadzało, a w przejrzystej wodzie pobliskiej rzeki żyły nie tylko rybki... Kto znał tajemnice lasu nie musiał się zbytnio obawiać o swoją skórę, jeśli umiał poszanować prawa tej przyrody.
Nillian zaliczała się do tych osób.
Drow najwyraźniej nie.
Dziewczyna rozpaliła ognisko, co najwyraźniej zaszokowało nieco jej nowego towarzysza. Potem opatrzyła mu rany i dała coś do jedzenia. Dobrze jej się zdawało, że przeżył tu tylko zwyczajnym cudem. Widać bogowie go muszą lubić. ‘Może on jest taka ofermą dlatego, że nie jest przystosowany? Ciekawe, jak jest tam, gdzie on mieszka?’ pomyślała i nagle zapragnęła z nim porozmawiać dowolnym językiem. Wpadła na pomysł. Klepnęła drowa po kolanie i zapytała w języku migowym:
-Ty, jak ci na imię?
-Teamir- odpowiedział z radosnym błyskiem w oku i uśmiechem na twarzy.
-No to miło mi, jestem Nillian- odpowiedziała zadowolona z siebie elfka. Naprawdę było jej miło, tego języka wyjątkowo lubiła używać. Zastanowiła się, czy w tym stanie rzeczy nie należy pozostać, jednak logicznie rzecz biorąc, gdyby Teamir się jej zgubił, miałby drobny problem. Na ogół żadna z ras nie tolerowała drowów, a on nie miałby nawet jak protestować. Biegi długodystansowe bywają meczące... No dobra, to od jutra zaczyna się szkoła.
-Skąd tyś się tu wziął?- zapytała kolejny raz, jednak teraz oczekując już odpowiedzi. – Zgubiłeś się, robisz sobie wycieczkę, nawiałeś?
-Eee... chyba nawiałem...
-No to witaj w klubie! A dlaczego?
-Poglądy nie odpowiadają. Wiesz, u nas nie należy mieć innych niż ogół. Muszę tłumaczyć?
-Niee, faktycznie lepiej nie... jeszcze mi się przyśni- odpowiedziała Nillian, już teraz wyobrażając sobie nieciekawe rzeczy.
-Zaraz... A ty czemu uciekłaś?
-Jakby to powiedzieć... Trudna sytuacja... społeczna?
-To znaczy? Wojna domowa, jakaś klęska, wygnanie?
-Nie, po prostu zbyt dużo towarzystwa w stosunku do którego trzeba się uprzejmie zachowywać.
-Żartujesz?!
-Nie- odpowiedziała dziewczyna i się wściekła- Jakby durne bachory wszystkich ras i maści latały za tobą jak pies za kiełbasą też byś nerwicy dostał!
-Dziwna jesteś, wiesz?
-Wiem.
Ta krótka, bezpośrednia odpowiedź zakończyła rozmowę na ten temat. Przespali się do wchodu księżyca i dalej ruszyli razem, w cieniu nocy, oboje oddalając się od domów, każde z innych powodów. Ale jakże podobnych- sytuacja polityczna może wykończyć każdego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lily
Loża Szyderców
Loża Szyderców


Dołączył: 02 Lip 2006
Posty: 2145
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Trójmiasto

PostWysłany: Pon 14:19, 21 Sie 2006    Temat postu:

Sympatyczne ]:-> czekam na cd. Pisz jak najwiecej. Lubię czytać RTU-S*


R.T.U-S - Radosna Twórczość Uczniowsko-Studencka


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lily dnia Czw 20:09, 31 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anja
PieskiŚwiat


Dołączył: 25 Sie 2005
Posty: 4027
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: stąd

PostWysłany: Pon 15:26, 21 Sie 2006    Temat postu:

Przeczytałam no i fajne jest Very Happy Ja ososbiście wolę bardziej takie obyczajowe opowiadania, ale to mnie wyjątkowo zaciekawiło. Czekam na kolejne rozdziały

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tuśka
PieskiŚwiat


Dołączył: 18 Sty 2006
Posty: 5427
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Łask

PostWysłany: Pon 18:31, 21 Sie 2006    Temat postu:

O, Atha, wydaj książkę! Zarobisz miliony!
Nie no, serio... Świetne i wciąga. Powiem mamie, żeby mi na dobranoc poczytała.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
adams
PieskiŚwiat


Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 985
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ... z kątowni !!

PostWysłany: Pon 18:43, 21 Sie 2006    Temat postu:

Supper "ksiązeczka", wciekawia. Czekam na ciąg dlaszy Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
FiGa
Moderator


Dołączył: 09 Lis 2005
Posty: 4557
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: München

PostWysłany: Pon 21:21, 21 Sie 2006    Temat postu:

Mam nadzieje Atho że bedzies zpisac częściej niż na blogu Evil or Very Mad

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atha
Administrator


Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 7094
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: popadnie

PostWysłany: Pon 23:11, 21 Sie 2006    Temat postu:

Anja, z fantastyki to ma tylko obudowę Wink

Cuż, bloga w takim razie kasuję chyba, bo to tylko dla powołanych Wink
Podobno autorzy zwykle wkładają w główne postacie trochę siebie. Więc co o mnie myslicie Mr. Green ?

Dwa tygodnie później dwie młode istoty dalej szły w dowolnym kierunku. Byle tylko nie z powrotem. Teamir był pojętnym uczniem i szybko się uczył wspólnej mowy. Do tej pory nie spotkali jeszcze nikogo, pogoda dopisywała, krajobrazy były bardzo malownicze, a doświadczona podróżniczka nie miała problemów z organizacją tzw. życia codziennego. We dwójkę szło się przyjemnie, drow nie zadawał głupich pytań, tylko czekał, kiedy koleżanka zechce mu coś wytłumaczyć. Ta, nie ponaglana, robiła to bardzo chętnie i po raz pierwszy z przyjemnością. Teamir za to opowiadał o swoim mrocznym świecie, niechętnie i po kawałku. Nilian go rozumiała- taką historię trudno opowiadać.
Drowy były od dziecka wychowywane w duchu nienawiści i pogardy do wszystkich innych ras, a jako najważniejszą rzecz traktowano dobro własne. Ci, którzy nie chcieli tych ‘prawd’ przyjmować po prostu znikali w tajemniczych okolicznościach... Teamir nie miał łatwo- po którejś bitwie, niby ‘obronnej’ nie wytrzymał i zwiał. W końcu przybłąkał się na powierzchnię, ciężko przeżył pierwszy kontakt ze światłem dziennym, a że nie chciał walczyć z tutejszymi istotami musiał cały czas uciekać i ukrywać się. W dodatku ten świat był całkiem inny i nie potrafił sobie w nim poradzić. Na szczęście spotkał Nillian... Tak, ślepe szczęście, ona mało go nie utłukła. Ledwie uciekł przed miśkiem, który miał ochotę na przekąskę, a wpadł na nadpobudliwą dziewczynę. Ale i tak była to chyba lepsza perspektywa.
Nillian ledwie stłumiła śmiech na myśl, że nie jest pewny co gorsze: głodny niedźwiedź, czy ona o dowolnej porze. Wyjątkowo lubiła te rozmowy, szczególnie że ubogie jeszcze słownictwo jej przyjaciela brzmiało nieraz co najmniej dwuznacznie i niekoniecznie tak, jak on by tego chciał. Co ciekawsze, on o tym nie wiedział...
-Czemu to się tak rucha?!- zapytał z irytacją po dwudziestu minutach drogi przez góry, przy ciągłym wietrze, a związku z tym i dość głośnym szumie roślin. W świecie drowa nie było wiatru...
Nillian ze śmiechu omal nie zleciała w przepaść. Kiedy udało jej się wreszcie w miarę uspokoić, co nie było łatwe, odpowiedziała:
-Po pierwsze i najważniejsze, to się RRUSZA a nie rucha... to drugie słowo znaczy zupełnie co innego i gdybyś go użył np. przy parze zakochanych prawdopodobnie dostałbyś po mordzie. A po drugie wiatr wieje, tutaj wieje dość często.
Teamir popatrzył na nią, bardziej zainteresowany pierwszą częścią wypowiedzi, jednak po chwilowym przemyśleniu zrozumiał o co chodzi i ledwie stłumił chichot.
-No i co się śmiejesz?! Kultury trochę!- krzyknęła na niego dziewczyna z udawaną złością.
-Oh, wybacz! Tylko mnie nie bij!- drow również przyłączył się do zabawy.
-Nie bij, nie bij. Jakaś kara musi być! Nie dostaniesz dzisiaj kolacji.
-Zaraz się rozpłaczę...- ostrzegł drow i zrobił głupią minę. Nillian znowu ryknęła śmiechem. Tak spędzali większość czasu. Dwójka młodych, pełnych zapału podróżników, chłopak i dziewczyna...
(Ej, zaraz! To nie ma nic do rzeczy!!! Naprawdę!!! No i co się śmiejesz???- dop. aut.)
Dwa elfy sobie przystanek na obiad. Nillian zajęła się przygotowywaniem ogniska w miejscu, gdzie rozpalenie go nie groziło puszczeniem lasu z dymem, czego jej przyjaciel na razie nie umiał zrobić. On natomiast zajął się polowaniem. Nill zaczęła marzyć o odległych krainach, o których nie słyszał nikt z jej ludu. Gdzieś daleko rozciągał się inny świat, nowe, nie poznane jeszcze miejsca, rzeczy, o których jej się nawet nie śniło...
Wtedy z zamyślenia wyrwał ją bojowy ryk i wrzask zaskoczonego przyjaciela.
-Nie, błagam...- mruknęła- tylko nie teraz...
Ale co miała zrobić? Wzięła broń i niechętnie ruszyła drowowi na pomoc. To co zobaczyła na miejscu wmurowało ją ściśle w grunt.
Teamir bronił się przed rozwścieczonym krasnoludem. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, przynajmniej dla niej, gdyby nie to, że krasnolud wyglądał tak, jakby pierwszy raz w życiu trzymał topór. Biedny drow miał podwójne zadanie, bo musiał ratować i siebie i to przygłupie stworzenie przed zleceniem z trzystumetrowej półki skalnej. Krasnolud atakował wściekle, nie patrząc dokąd biegnie. Przypominało to rodeo bardziej, niż cokolwiek innego.
-STOOOOP!!!- wrzasnęła Nill przenikliwie, zirytowana przedstawieniem. Krasnolud się zatrzymał i popatrzył na nią nieżyczliwie.
-Kolejny elf! Na bogów, to jakaś plaga!- i ruszył na nią. Dziewczyna, która nie miała ochoty na zabawę ani delikatności, po prostu odsunęła się i podstawiła napastnikowi nogę.
-Ty może się najpierw naucz wymachiwać tą siekierką, potem się pobawimy.- powiedziała z ironią. Krasnolud popatrzył na nią urażonym wzrokiem.
-Ja ci dam siekierę! I to nie miejsce dla elfów!
-Nie słyszałam, żeby ta część Gór Wietrznych była terenem prywatnym. Czyżby się coś zmieniło przez ostatnie pięćdziesiąt lat?- zapytała.
-Nooo, właściwie to nie...- odpowiedział krasnolud z wahaniem.
-No o co loto?
Wzruszył ramionami, ale po chwili odpowiedział.
-No co, wszyscy mówią, że krasnoludy i elfy są wrogami, to się chcę dostosować. Nudzi mi się...
-To widać- przerwała elfka i zanuciła cicho- ‘w czasie deszczu dzieci się nudzą...’
-Idiotka- drow wreszcie wyszedł z krzaków, poobijany i zły.
-Wzajemnie- zripostowała natychmiast dziewczyna. Przez chwilę wszyscy patrzyli się na siebie wzajemnie, stojąc bądź leżąc. W końcu milczenie przerwała Nillian, która przypomniała sobie o obiedzie.
-A tak w ogóle, to ja jestem Nillian A’Nemon a to mój przyjaciel Teamir.- powiedziała pomagając wstać krasnoludowi. Drow dodał:
-Teamir Adernis, miło cię poznać...
-Jestem Isha. Isha Milles.
Obydwa elfy zrobiły wielkie oczy.
-To ty jesteś dziewczyną?- Teamir nie mógł się powstrzymać.
-No! A co, nie widać?
-Cóż... nie jesteśmy przyzwyczajeni do bród u kobiet...
Krasnoludka prychnęła, dając do zrozumienia, co myśli na temat ich inteligencji. Przyjaciele wzruszyli spojrzeli na siebie i wzruszyli ramionami, choć cała sytuacja bardziej ich rozbawiła, niż zdenerwowała.
-Miło nam, Isho! Mam nadzieję, że mimo tego drobnego nieporozumienia, zostaniemy przyjaciółmi.- powiedziała Nillian. Kiedy wreszcie doszli do porozumienia dodała- To może by ktoś się wreszcie postarał o ten obiad?!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atha
Administrator


Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 7094
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: popadnie

PostWysłany: Wto 22:12, 22 Sie 2006    Temat postu:

Wiem, że jestem sadystką, ale przez rok starałam się byc miła, wiec teraz się poznencam Razz Do stałych czytelników: już niewiele starego mi zostało, niedługo pójdą nowe rozdziały.
Nie wiem tylko - robić romans czarno-biały. A w razie gdyby: już czy potem?

Wieczór. Gwiazdy świecą, obiad się wreszcie gotuje, a trójka przyjaciół siedzi przy ognisku i prowadzi wesołą konwersację.
-Normalnie jak na wczasach.- Isha wydawała się być bardzo zadowolona.
-Aha, dokładnie. Tam też dostaje się półtora posiłku dziennie- Teamir był jednak w nienajlepszym humorze. Nillian również.
-A to moja wina? Ja ci kazałam te kaczki łapać ręcznie?
-No nie, wcale, ale jak prosiłem, żebyś mi łuk podała...
-No fakt, nie musiałaś go wrzucać do bagna.
-A moja wina, że ta ciota nie umie złapać?!
-Spróbuj sobie złapać bumerang.
-Dobrze wyszkolony pies potrafi.
-A przepraszam, w czym ci ja przypominam psa?
-No wiesz... on też się tak inteligentnie patrzy, kiedy się do niego mówi- Nillian nie mogła się powstrzymać od wkurzania mrocznego przyjaciela. Już jej to w nawyk weszło.
-Ja ciebie kiedyś zabije...
-Już się nie mogę doczekać.
Teamir tylko spojrzał z lekką odrazą na złośliwą przyjaciółkę, która wyszczerzyła zęby.
-Wiesz, to wygląda raczej jakbyś warczała, niż się uśmiechała. Urody ci to nie dodaje...
-Wy tak zawsze?- zapytała Isha z rozbawieniem przysłuchując się nowym znajomym.
-Absolutnie zawsze- zapewnił ją Teamir, a Nillian przytaknęła. Po czym...
-Ej, ona zeżarła już pół tego czegoś!
-Elfy muszą dbać o linię- stwierdziła złośliwie krasnoludka- poza tym najwyraźniej nie interesowaliście się jedzeniem...
Gdyby ktoś zobaczył to, co się potem działo, prawdopodobnie próbowałby ruszyć na pomoc, jednak nie wiedziałby komu. Krótka bójka rozluźniła atmosferę i niewyżyta zintegrowana młodzież w absolutnej zgodzie spędziła resztę wieczoru. No, przynajmniej na tyle ile to w ogóle było możliwe.
Oddalali się szybko od znajomych krain. We trójkę, bo Isha przyłączyła się do nich na stałe, co budziło lekkie protesty Teamira, który był w mniejszości. Skończyły się lasy, Góry Wietrzne znikały powoli za horyzontem. Wokół coraz częściej pojawiały się pola uprawne, co było niezawodnym znakiem, że zbliżali się do ludzkich miast. To były ostatnie znane im dotąd krainy po tej stronie Gór. Za kilka tygodni wejdą na nowe, nieznane szlaki, o których słyszeli tylko niezwykłe opowieści. A co będzie za Szarymi Wrzosowiskami i Mglistym lasem, tego nie wiedział już nikt.
Przyjaciele doszli w końcu do pierwszego z pięciu miast- Refrezu. Jako miasto graniczne miało silne obwarowania, a w bramie stali strażnicy. Nie ucieszyli się na widok przybyszów.
-Stać, kto idzie- jeden z wartowników beznamiętnym głosem wyklepał formułkę. Isha poczuła potrzebę powiedzenia czegoś oryginalnego, za wszelką cenę...
-Kolędnicy!
-Cooo?- oczy strażnika rozszerzyły się w zaskoczeniu, Teamir popatrzył na towarzyszkę ciekawie, a Nillian omal nie udusiła się próbując stłumić śmiech.
-Isha, to nie ta pora roku- odpowiedział wesoło Teamir. Strażnik spojrzał na niego...
Gdyby nie szybka reakcja Nillian, nie zdążyłby nawet się zasłonić przed atakiem. Na szczęście elfka spodziewała się czegoś takiego i zawsze, w razie spotkania z kimś, była gotowa bronić przyjaciela, który nie mógł się przyzwyczaić do braku akceptacji z powodu koloru skóry. Skoczyła między niego a strażnika i odepchnęła sztyletem jego miecz, jednocześnie pchając przyjaciela w tył. Nie zamierzała walczyć.
-Spokojnie, jesteśmy przyjaciółmi. Wędrowcami zwiedzającymi świat. Nie będziemy tu długo.
-To na pewno. Kim jesteście i co robi z wami drow?
Nillian wyprostowała się dumnie.
-Jestem Nillian A’Nemon, moje imię powinno być jeszcze pamiętane w tej okolicy. A to moi przyjaciele, za których mogę poręczyć- Teamir Adernis, szlachetny elf, którego mrocznym można nazwać jedynie z powodu skóry, oraz Isha Milles, krasnoludka, z którymi nie prowadzicie wojen o ile mi wiadomo...
Wartownik trochę się zmieszał. Nillian w czasie ostatniego pobytu tutaj dzielnie pomagała w wojnie z trollami z Wrzosowisk i była dość dobrze pamiętana a nawet szanowana.
-Wybacz, Leśna Strażniczko, jednak niestety nie możemy was wpuścić. Trudne czasy nastały, nie możemy wpuszczać nikogo, nawet kupców. To w końcu doprowadzi miasta do ruiny...
-Miasta..? Co to za nieszczęście?
-Giną ludzie. Nikt nie może złapać zabójcy, który działa cicho i sprytnie. Nie wiemy, czy to ktoś z miasta, czy z zewnątrz, ale musimy...
-Zachować ostrożność- dokończył Teamir. W jego oczach pojawiło się zrozumienie i determinacja.- Ok., na razie idziemy.- Powiedział do przyjaciół. Pożegnali się i odeszli rozbić obóz.

Młody mężczyzna szedł ulicą miasta. Miał na sobie długi, skórzany płaszcz i kapelusz. Strój świadczył o jego wysokim pochodzeniu i dużym majątku. Był jednym z najbardziej znanych wojowników i dzięki swoim czynom miał mimo młodego wieku duży wpływ na sprawy miasta. Ulica była pusta- ściemniło się już i większość ludzi w obecnej sytuacji bała się wychodzić z domów. Ale przecież nie on...
Zamyślił się głęboko nad obecną sytuacją. Co by się stało, gdyby własnoręcznie złapał mordercę? Jego sława i wpływy wzrosłyby jeszcze bardziej, może nawet zostałby członkiem Rady?
Był tak pogrążony w myślach, że nie zauważył cienia, który ostrożnie zbliżał się w jego kierunku. Kim on może być? Czy jest z miasta, czy to ktoś obcy? Czarny cień był już obok niego. A może...
Mężczyzna poczuł nagle ostry ból w plecach. Odwrócił się gwałtownie, lecz sztylet był już głęboko, przebił serce. Zdołał jeszcze zobaczyć oczy zabójcy- blade, niebieskie i zimne, jakby nie było w nich żadnych uczuć, po czym ogarnęła go nieprzenikniona ciemność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Epen
PieskiŚwiat


Dołączył: 03 Lip 2006
Posty: 3267
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 10:01, 24 Sie 2006    Temat postu:

świetne opowiadanie, czekam na ciąg dalszy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atha
Administrator


Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 7094
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: popadnie

PostWysłany: Czw 22:15, 24 Sie 2006    Temat postu:

No wiecie co? Ponabijac sobie morzecie, a ja tak czekam na komentarze Sad Razz
-Swoją drogą, nie uważacie, że powinniśmy pomóc tym ludziom?- zapytał Teamir, gdy leżeli wygodnie wokół ogniska.
-Niby jak? Przecież nawet nie wpuszczą nas do miasta- odpowiedziała Isha.
-Ale możemy na przykład na zasadzie dedukcji...- próbował dalej Teamir.
-Za dużo się kryminałów naczytałeś- stwierdziła Nillian- dedukcja dedukcją, ale trzeba mieć jakieś informacje, znać ogólną sytuację, ofiary... Poza tym wydedukować- proszę bardzo, trzeba jeszcze udowodnić. Ale ogólnie masz rację, też uważam, że nie można tego tak zostawić.
-Perspektywa niezwykle przyjemna- pchać się mordercy w ręce, chociaż kusząca. – Isha wyglądała na zachęconą, ale nadal miała wątpliwości.- czemu mamy im pomagać?
-Odchodzimy stąd na zawszę, nie powinniśmy zostawiać za sobą żadnych niedokończonych spraw. Potem będziemy mieć wątpliwości i wyrzuty sumienia.
-A tak to nie... chociaż masz rację- nieżywy wątpliwości nie odczuwa.
-W następnej części podróży będziemy mieć mniej więcej taką samą okazje do umierania, możemy zacząć się przyzwyczajać.
-A zresztą, co to za różnica, teraz czy potem- dodał Teamir.
-No nie, żadna. Ja to życie lubię- odparła sarkastycznie Isha. Stanęło jednak na tym, że zostaną i pomogą.


***


-Został zabity na ulicy, poprzedniego wieczoru. Mógł przechodzić tędy najwyżej niedługo po zachodzie słońca. Wbito mu w plecy sztylet, dość wąski, około 10 cali. Morderca nie miał zbyt wielu miejsc do ukrycia się, ulica nie miał zbyt wielu bocznic, a w tamtym miejscu w ogóle. To były obrzeża miasta, niedaleko od murów. Czy chcecie wiedzieć coś jeszcze?
Trójka przyjaciół rozmawiała ze znajomym strażnikiem, chcąc dowiedzieć się czegoś. Na wieść, że chcą pomóc, człowiek zareagował wdzięcznością i chętnie dostarczał im informacji, znając Nillian i ufając w jej zaręczenia dotyczące przyjaciół.
-A poprzednie ofiary?
-Niech pomyślę... Ostatnio był jeden ze starszych magów, zabity w podobnych okolicznościach, podobnym narzędziem. Było to około tygodnia temu. Przed dwoma miesiącami był bogaty kupiec, tak samo, a kilka dni wcześniej dziecko...
Teamir wzdrygną się i spuścił oczy. Nillian postanowiła to zapamiętać, ale teraz nie miała czasu. Strażnik kontynuował:
-To był chłopiec. Narzędzie to samo, jednak zabity został prawie w środku miasta, w biały dzień... Podejrzewają, że wiedział coś o mordercy a ten postanowił go uciszyć. Więcej nie pamiętam.
-Dziękujemy bardzo, na razie wystarczy. Czy mogłabym prosić o prawo szybkiego obejrzenia miasta? Oczywiście pod eskortą, nie robi mi to różnicy- poprosiła Nillian. Uzyskała odpowiedź twierdzącą. Po godzinie wróciła do przyjaciół, dzieląc się spostrzeżeniami i wnioskami.
-Niewiele się zmieniło przez te pięćdziesiąt lat. Miasto wygląda mniej więcej tak...
Jako córka kapłanki Nillian musiał znać się na magii. Z dwojga złego wolała już konwencjonalna, niż kapłańską (bardziej niezależna) i podszkoliła się w niej trochę. Stworzyła teraz trójwymiarowy obraz miasta, jak go zapamiętała.
Dwie główne ulice przecinały się w środku pod kątem prostym, oraz łączyły obwodnicą, tworząc ‘kółko z iksem w środku’, reszta uliczek, dość ciemnych i wąskich tworzyła jakby pajęczynę. Gdzieniegdzie zamiast uliczki były nieużytki. W samym środku był duży rynek.
-Zabijał ich zwykle w tych wąskich uliczkach, raz dalej raz bliżej rynku lub murów. A dziecko...- spojrzała na Teamira, który zacisnął zęby- zginęło niemalże obok rynku, prawie przy wylocie uliczki. Usłyszano jego krzyk, jednak zanim ktoś przybiegł było za późno.
Oszczędziła przyjacielowi dalszych informacji na ten temat i przeszła do wniosków.
-Albo jest to ktoś z miasta, na co wskazywałaby szczególnie ta jedna zbrodnia, albo ktoś z zewnątrz, na co wskazywałyby inne, powiedzmy regularne zbrodnie. W tym wypadku musiałby się bardzo narażać, żeby zabić to dziecko. Musi znać dobrze miasto, w innym wypadku by go złapali, miał dosłownie kilka sekund, żeby uciec. Chyba, że umie się teleportować, co wskazywałoby na czarodzieja. Ale sposób, w jaki zabija raczej to wyklucza.
-Chyba, że tak jak ty, potrafi i jedno i drugie. – odpowiedziała Isha.
-Wtedy człowiek by odpadał- zwyczajnie nie starczyłoby mu życia. W mieście obecnie żyją tylko ludzie. Ale to wcale nic nie wyjaśnia, gdyby to był ktoś z miasta, zwyczajnie wmieszałby się w tłum.
-To bardzo skomplikowane- poskarżyła się krasnoludka.
-A kto mówił, że to będzie proste? Lecimy dalej. Na razie nie mamy nic. Jaki jest ten ktoś?
-Okrutny, mało- bezwzględny skoro zabił dziecko. Zwinny, udało mu się podejść tych wszystkich ludzi, a mili oni przecież zwykle duże doświadczenie życiowe. Nie wygląda jak morderca- w tłumie każdy by zwrócił uwagę.- Teamir powiedział to wszystko bez wahania. Dziewczęta popatrzyły na niego ze zdumieniem.
-Racja- odpowiedziała wreszcie Isha- Ale to nadal nie wyjaśnia, czy z miasta, czy z zewnątrz. Motyw?
-Seryjni mordercy mają dwie opcje: albo na zlecenie, albo to psychopaci. Sądząc po większości przypadków, raczej to pierwsze.
-Albo zemsta, lub jakieś korzyści własne- dodał Teamir.- Psychopaci nie zabijają z pasji ludzi dobrze ustawionych, zemsta... też nie pasuje. Zostają albo korzyści, albo zlecenie. W jednym i drugim wypadku morderca na tym zarabia.
Nillian westchnęła.
-Przydałoby się poobserwować ludzi... Czyli na dzisiaj tyle, jutro zatrudniamy naszego strażnika, żeby w czasie wolnym zajął się obserwacją.
-Czy my go zbytnio nie narażamy?
Nillian skrzywiła się.
-Owszem, ale są tylko dwie możliwości. Albo mnie tam wpuści, albo zrobi to sam.
-No to zostawiamy sprawę do jutra...
Isha poszła się umyć, Nillian i Teamir przygotowywali nocleg. Dziewczyna postanowiła poruszyć pewien temat...
-Teamirze...
-Słucham.
-Mogę cię o coś zapytać?
-Pytaj.
-Kim ty właściwie jesteś? Dlaczego uciekłeś ze swojego domu i dlaczego nigdy o nim nie mówisz?
Teamir milczał przez chwilę.
-Po pierwsze, to nigdy nie był mój dom. Po drugie- nawet, jeśli kiedyś nim był, to już nie jest.
Nillian nie pytała o więcej. Jeśli kiedyś będzie chciał opowiedzieć swoją historię, powie. Nic na siłę.



Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Russ
Administrator


Dołączył: 05 Lip 2005
Posty: 3756
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Ulkowy k. Gdańska/Pruszcza Gd.

PostWysłany: Pią 7:22, 25 Sie 2006    Temat postu:

Atha napisał:
gdy leżeli wygodnie wokół ogniska


Wszyscy??? I tylko rozmawiali??? Laughing Laughing Laughing



Super piszesz. Myślę, że mogłabyś wydac książkę- nie żartuję Wink Wciągnęło mnie i nie mogę wyjśc... z podziwu Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atha
Administrator


Dołączył: 02 Lip 2005
Posty: 7094
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 29 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: popadnie

PostWysłany: Pią 20:50, 25 Sie 2006    Temat postu:

Romans to mi się dopiero kroi, ale to za jakis czas, jak nie bede miała pomysłów Wink
A coś ty, trójkącik chciała? Twisted Evil (w końcu Teamirek był jedynym mężczyzną, a z dziewczynami wszystko w porządku)

Obserwował tą dziwną trójkę. Czy mogliby mu zagrażać? Półelfka myślała szybko i, co najgorsze dość trafnie. Drow musiał znać się na motywach zabójstw, choćby ze względu na pochodzenie. Krasnoludka była niezwykle energiczna... Ale to i tak jeszcze dzieci w porównaniu z nim.
Zabijanie nie sprawiało mu przyjemności. Robił to... no właśnie, czemu? Taki jego zawód, specjalność... A teraz dzięki swoim umiejętnościom ma szansę na zdobycie niezłej pozycji. Czuł się silny, coraz silniejszy wraz ze wzrostem swojej sławy. Czy te trzy morderstwa przydałyby mu się na coś? Nie, zabicie ich by go nie satysfakcjonowało. Byli, przynajmniej w jego pojęciu zbyt marnymi przeciwnikami. Będzie można się z nimi rozprawić w każdej chwili, na razie niech robią co chcą. Będzie ciekawiej...

***
Isha zamoczyła stopy w wodzie i z rozleniwieniem patrzyła w przestrzeń. Może i te elfy głupie, ale zabawne i miłe. Poza tym życie z nimi jest takie ciekawe... Czarnowłosa krasnoludka odkąd sięgała pamięcią mieszkała w Mithrilowych Grotach ucząc się magii. Każdy dzień wyglądał tak samo- ćwiczenia od rana do wieczora. A jej trzeba było czegoś więcej, jakiegoś dreszczyku emocji... Na początku próbowała tych emocji ćwicząc co niebezpieczniejsze zaklęcia bojowe. Obyło się bez ofiar śmiertelnych, ale przez to wszyscy, a już szczególnie rówieśnicy na jej widok chowali się po kątach wstrzymując oddech i zaciskając zęby. A Isha, zamiast starać się to naprawić, postanowiła po prostu poszukać swego szczęścia gdzie indziej. I zaraz na początku natknęła się na Teamira. Z dziką radością miała zamiar go ukatrupić, niemal zapominając, że w życiu nie trzymała topora w rękach.
Tak sobie wspominając i patrząc w gwiazdy, machała nogami w wodzie. Rozmyślania przerwało jej uderzenie stopą w coś twardego. Zaklęła cichutko pod nosem i odruchowo rozejrzała się niespokojnie, czy nikt nie usłyszał. Kiedyś dostała porządne manto od pewnej pięknej acz trochę rozczochranej krasnoludki i długo nie mogła zrozumieć czemu. Kiedy zrozumiała postanowiła nie używać niektórych słów przy kobietach, szczególnie nocą.
Zauważyła jakiś ruch za drzewami i niewiele myśląc postanowiła to sprawdzić. Szła najciszej jak mogła, ale jej kroki dalekie były elfiej lekkości. Równie dobrze mógłby się skradać bawół. Jednak Ishy wydawało się, że idzie cichutko i tak była zajęta wypatrywaniem cienia, że nawet nie zauważyła, gdy coś podeszło ją od tyłu. Poczuła najpierw lekkie dotknięcie i...

***

Teamir starał się zasnąć i już prawie przysypiał przy akompaniamencie donośnego chrapania. Nillian spała snem pijaka, bo sprawiedliwego to za mało. Tylko ktoś zalany w czarnoziem mógłby tak chrapać. Drow podziwiał wiec zdolności koleżanki, która wyjątkowo nie piła przed snem nic oprócz soku wiśniowego. Sprawdził nawet, czy soczek nie przekroczył swej daty ważności, ale nie... ‘Może trzeba jej to powiedzieć, bo nie zauważyła?’ myślał sennie. Nagle usłyszał przeraźliwy wrzask. Z miejsca poderwał się rozpoznając głos Ishy.
-Nillian!!!- krzyknął szarpiąc koleżankę za ramię.
-Abonent czasowo niedostępny...- mruknęła dziewczyna i odwróciła się na drugi bok.
-To się udostępnij szybko! Isha ma kłopoty!
-Dopiero będzie miała jak... CO?!
Nillian poderwała się z miejsca, zlokalizowała skąd dobiega echo i popędziła w tamta stronę.
-Drzewo!- krzyknął Teamir, który w ciemności widział lepiej niż w świetle. Niestety. Spóźnił się. Nillian siedziała na ziemi i klęła z oporem dużo mniejszym niż Isha. A ta właśnie szła w ich kierunku, czerwona ze wstydu.
-Wybaczcie, szłam za cieniem i coś złapało mnie z tyłu. Skąd miała wiedzieć, że to koń?
-Isha... Ja z tobą nie mogę.- jęknęła obolała Nillian.
-Poruszenie zrobiłaś niezłe, chyba całe miasto leci- powiedział z podziwem Teamir przyglądając się biegnącym w ich kierunku ludziom z pochodniami.- Jak nas za to nie zabiją, to będziemy się cieszyć.
-A jak zabiją, to będzie nam smutno- odparła Nill.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anja
PieskiŚwiat


Dołączył: 25 Sie 2005
Posty: 4027
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: stąd

PostWysłany: Wto 21:38, 29 Sie 2006    Temat postu:

Hej, fajne opowiadanko. Też myślę, że na serio mogłaby być z tego ksiązka. Najbardziej podobał mi się fragment.... sami wiecie który Laughing Laughing Laughing Laughing Laughing Ten nie dla dzieci Razz

Czekam na c.d. Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Wszystko o Psach Strona Główna -> Kosz Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin